środa, 30 sierpnia 2017

Przestańcie brać moje dziecko na ręce!

      Los tak chciał, że po śubie zamieszkałam z Mężem, jego mamą i dwójką dziadków. To celem wstępu. O tym jak mieszkanie na kupie z obcymi ludźmi jest co najmniej "niekomfortowe" będę jeszcze pisać... Wiąże się z tym to, że mieszkając w obcej wsi, odwiedzają nas ludzie, których wogóle nie znam. Niestety nie jestem typem co to do każdego gościa będzie się szeroko uśmiechać i z każdym znajdzie temat. Mamy wspólną kuchnię z teściową, więc poniekąd jestem skazana na kontakt z jej gośćmi. Mogę siedzieć w pokoju, ale czasem składa się tak, że jestem głodna, kiedy są jej goście, lub muszę akurat umyć butelkę dla Juszki, albo dać jej jeść. Tak było też i tym razem.






       


Pukanie do drzwi… „Dzień dobry” krzyczy ktoś z progu i idzie do nas do kuchni, ja myłam szklanki, teściowa trzymała Justynkę. 
Teściowa i ja „Dzień dobry. 
Orientuję się, że to jakaś znajoma osoba, bo moja Teściowa: „O dawno Cię nie widziałam!”. Chwilę trwa wymiana zdań, po czym po 2 minutach rozmowy i mizdrzenia się do mojego dziecka (mnie to w ogóle jakby tam nie było, ale czego się spodziewać, skoro upłynęły dopiero 2 minuty…) kobieta ta wyciąga ręce do mojego dziecka: „no chodź do mnie na rączki” 
O nie hola, kolejna… „Nie chodź Perełka, bo w końcu do wszystkich na rączki przyzwyczaisz się chodzić” mówię zła i tylko patrzę na reakcję teściowej, bo już wyciągała ręce, żeby podać Małą tej kobiecie. Na szczęście obydwie ustąpiły i Justynka została na kolanach u babci.
Jak? Myślę sobie, jakim prawem, Ty bezczelna kobieto po 2 minutach obecności chcesz już brać moje dziecko na ręce? Kim jesteś? Nie znam ani Twojego imienia, ani nazwiska, nie wiem skąd przyjechałaś, ale Ty już uzurpowałaś sobie prawo, żeby brać moje dziecko na ręce! Może najpierw, chociaż zapytaj, czy możesz?

Druga sprawa... Jeśli obok jest matka dziecka i babcia, to komu ta kobieta powinna zadać pytanie czy może wziąć dziecko na ręce? Powinna zapytać się matki, a nie babci dziecka czy może je wziąć na ręce, nieprawdaż? Więc jeśli mnie kobieto nie znasz i wstydzisz się mnie zapytać to po prostu może odpuść sobie branie mojego dziecka na ręce?!

 Ludzie nie wiem, co to za głupi nawyk brać obce dziecko na ręce. Może źle robię, że nie chce dawać mojego dziecka innym na ręce. Ale czy nie można dotknąć dziecka za rączkę, za nóżkę, zagadać, czy uśmiechnąć się do niego? Nie chcecie zobaczyć uśmiechu dziecka tylko wolicie je nosić? Co za radość daje Wam branie mojego dziecka na ręce? Moja Córka ma dużo cioci i wujków, bo zarówno ja, jak i mój Mąż mamy po trójce rodzeństwa, oni mają już swoje rodziny, dzieci, więc grono rodzinne jest liczne… Plus rodzeństwo moich rodziców i teściowej, nasze rodzeństwo cioteczne, bliscy znajomi... Im nie zabraniam nosić Justynki, (aczkolwiek umiar wskazany).
Wszyscy Oni są ciociami i wujkami dla naszego dziecka. I tutaj właśnie dochodzi jeszcze jeden wątek, dlaczego byle psiapsióła mojej teściowej, która przychodzi do niej w odwiedziny od razu nazywa siebie „ciocią” mojego dziecka. Ty nie jesteś jej ciocią! Nazywaj siebie po prostu Panią! Bo jeśli uznam, że moje dziecko może mówić do ciebie per ciocia to sama tak Cię nazwę...

Moje jedenastomiesięczne dziecko, jeszcze nie mówi ciocia, ale wszystko już łapie, dlatego nie chce, żeby myślało, że świat składa się tylko z cioci i wujków i może iść do każdego i z każdym, kto mu to zaproponuje. Wyobraźnia daje mi taki przykład: moje dziecko wybiega do drogi, ma jakieś 4 latka. Zatrzymuje się samochód, drzwi otwiera jakiś pan: „Przejedziesz się ze mną?” Moje dziecko nauczone bezgranicznej ufności do wszystkich, wsiada do samochodu, bo to pewnie kolejny dobry wujek... I co może się wydarzyć? Wolę nawet nie myśleć!

Jaki jest więc morał tego tekstu? Uważam, że branie czyjegoś dziecka na ręce przez każdego, kto sobie tego zażyczy, nie jest ok. Do tej pory milczałam, teraz zamierzam mówić każdemu, co o tym myślę. Także nazywanie wszystkich ciociami i wujkami, jest przesadą. Ponadto myślę, że nie każdy życzył by sobie, żeby go nazywać ciocią i wujkiem, dlatego jeśli jakaś osoba nie jest z rodziny, lub bliskich znajomych, uważam, ze nawet bezpieczniej nazwać ją panią, czy panem.
Wiem, że dziecko nie jest moją własnością, nie chcę go odseparować od ludzi. Nie mniej jednak, uważam, że dobre wychowanie nakazywałoby nieznajomej osobie zapytać mnie, czy może ponosić moje dziecko. I zapytać mnie, a nie mojej teściowej! 
x

1 komentarz:

  1. Ja to w ogóle nie lubiłam jak mi ciągle ktoś nosił małą jak była jeszcze mniejsza. Z tym nazywaniem innych ciociami i wujkami nie mam problemu, ale w przypadku kogoś kogo dobrze sama znam. Ale też jest dużo racji w tym co piszesz, że to nauczy dziecko ufać wszystkim a to nie dobre. :)

    OdpowiedzUsuń